środa, 30 marca 2011

Szkoda,ze to koniec!

Spotkaniem z Grecją Michał Żewłakow pożegnał się z reprezentacją. Czy to dobrze? Czas pewnie wszystko zweryfikuje,ale moje osobiste odczucia wyleje już dziś.
Rekordzista pod względem występów zagrał w kadrze 102 razy i mógł więcej, jest tylko jeden problem, nazywa się Franciszek Smuda. Tak, dla mnie to w tej chwili największy problem naszej reprezentacji. Ten pan pozbywa się z kadry takich ludzi jak Michał,który swoim doświadczeniem mógłby naprawdę wspomóc młodszych kolegów z boiska. Nie wiem czy trener wie co odbędzie się w przyszłym roku na polskich stadionach,że zostało mu naprawdę niewiele spotkań do rozegrania przed EURO,a on wyrzuca wszystkich, którzy mają jakieś doświadczenia z tak dużych i ważnych turniejów. Nie mówię, że Żewłakow powinien mieć pewne miejsce w składzie, ale sama jego obecność,wskazówki i rady byłyby wprost nieocenione. Gdy czytam jego wywiady,których ostatnio udzielił dość dużo,to w jego głosie czuć nutkę rozczarowania i żalu,że tak się go pozbyto. Jeżeli sam zawodnik czuje,że teraz piłka straciła dla niego sens,że kadra była zawsze na pierwszym miejscu,to dla niej chciał grać dalej w dobrych klubach,a teraz myśli o zakończeniu kariery, to jest mi go po prostu żal.
Michał jest idealnym przykładem, jak z kadry wyrzuca się piłkarzy z charakterem, takich, którzy potrafią ryknąć, poderwać innych,gdy nie idzie,gdy jest zły wynik. Żewłakow i Boruc to byli dwaj ostatni tacy piłkarze w tym zespole,teraz nie ma takiego przywódcy, może Szczęsny, ale nie wiem,czy da radę ze względu na staż w kadrze i wiek.Zapomniałbym,przepraszam, jest ktoś taki,nazywa się Smuda. Jedyny krnąbrny, który się ostał.
Wracając do Michała, to myślę,że będzie z niego dobry trener i kiedyś będzie naszym selekcjonerem, tego mu życzę serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz